[PERSPEKTYWA
NIKOLI]
No
dobra muszę mu to powiedzieć, jest mi bardzo przykro ale niestety
nie chcę dalej się ukrywa w ciemnych zaułkach.
-No
bo my się ukrywamy od dwóch lat i mam tego dość. Pamiętam czasy
kiedy nie byłeś sławny, nie poszedłeś jeszcze do tego głupiego
X Factora i...-jedna łezka spłynęła mi po policzku a za nią
jeszcze kilka powolnym tempem kapały na koc który miałam na
nogach- i byłam dla Ciebie ważna, mogliśmy się spotykać
normalnie.
-Nadal
jesteś dla mnie ważna ale teraz mam pracę i co...-przerwałam mu
wiem, że to nie grzeczne ale musiałam to zrobić.
-Kocham
Cię Lou, i nigdy nie przestanę, ale to koniec.-powiedziałam bardzo
łagodnie, tak jakbym wręcz umierała, łzy lały mi się z oczu jak
rzeka. Wstałam szybko z koca i kierowałam się w stronę lasu.
Louis za mną krzyczał, ale ja go ignorowałam.
Po
20 minutach szybkiego marszu dotarłam w miejsce gdzie stał mój
samochód, nie wiem jakim cudem go odnalazłam tak szybko. Wsiadłam
do środka i po chwili ruszyłam. Musiałam się opanować żeby
niespowodować wypadku. Jechałam może z 45 minut może więcej i
byłam w domu, jeżeli można to nazwać domem.
Był
to domek jedno rodzinny w Londynie. Ja mieszkałam z ojczymem
ponieważ moja mama rozwiodła się z ojcem jak miałam 7 lat, a sama
umarła pięć lat później na raka. Czyli wtedy kiedy jej naprawdę
potrzebowałam. Wcześniej ożeniła się jeszcze z tym Robinem i
byłam zmuszona z nim mieszkać. Chodziarz nie było tak źle bo go
wiecznie w domu nie było a jak był to spał. Było to dla mnie
ciężkie przeżycie, dorastanie bez rodziców. Wpadłam w depresję,
nie chodziłam do szkoły, cięłam się i zaczęłam palić. W wieku
12-lat już paliłam i to nałogowo. Czasami miałam też
myśli samobójcze, ale byłam silna bo wiedziałam, że moja mama
nie chciała by żebym skończyła sama ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz