piątek, 24 maja 2013

imagin z Louisem cz.2


[PERSPEKTYWA NIKOLI]


No dobra muszę mu to powiedzieć, jest mi bardzo przykro ale niestety nie chcę dalej się ukrywa w ciemnych zaułkach.
-No bo my się ukrywamy od dwóch lat i mam tego dość. Pamiętam czasy kiedy nie byłeś sławny, nie poszedłeś jeszcze do tego głupiego X Factora i...-jedna łezka spłynęła mi po policzku a za nią jeszcze kilka powolnym tempem kapały na koc który miałam na nogach- i byłam dla Ciebie ważna, mogliśmy się spotykać normalnie.
-Nadal jesteś dla mnie ważna ale teraz mam pracę i co...-przerwałam mu wiem, że to nie grzeczne ale musiałam to zrobić.
-Kocham Cię Lou, i nigdy nie przestanę, ale to koniec.-powiedziałam bardzo łagodnie, tak jakbym wręcz umierała, łzy lały mi się z oczu jak rzeka. Wstałam szybko z koca i kierowałam się w stronę lasu. Louis za mną krzyczał, ale ja go ignorowałam.
Po 20 minutach szybkiego marszu dotarłam w miejsce gdzie stał mój samochód, nie wiem jakim cudem go odnalazłam tak szybko. Wsiadłam do środka i po chwili ruszyłam. Musiałam się opanować żeby niespowodować wypadku. Jechałam może z 45 minut może więcej i byłam w domu, jeżeli można to nazwać domem.
Był to domek jedno rodzinny w Londynie. Ja mieszkałam z ojczymem ponieważ moja mama rozwiodła się z ojcem jak miałam 7 lat, a sama umarła pięć lat później na raka. Czyli wtedy kiedy jej naprawdę potrzebowałam. Wcześniej ożeniła się jeszcze z tym Robinem i byłam zmuszona z nim mieszkać. Chodziarz nie było tak źle bo go wiecznie w domu nie było a jak był to spał. Było to dla mnie ciężkie przeżycie, dorastanie bez rodziców. Wpadłam w depresję, nie chodziłam do szkoły, cięłam się i zaczęłam palić. W wieku 12-lat już paliłam i to nałogowo. Czasami miałam też myśli samobójcze, ale byłam silna bo wiedziałam, że moja mama nie chciała by żebym skończyła sama ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz