czwartek, 17 października 2013

Imagin z Niallem.

Wyszłam ze szkoły prosto po kłótni z moim chłopakiem cała zapłakana i rozmazana. Kierowałam się w stronę domu, mieszkałam na obrzeżach Londynu sama. Będę miała już niedługo 17 lat. Wiem że nie powinnam być sama ale moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Awionetka (FOTO:http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Mooney.m20j.g-muni.arp.jpg)
którą lecieli rozbiła się kiedy miałam 10 lat na szczęście bądź nie nie było mnie z nimi. Zaś moja ciotka która została moją prawną opiekunką uciekła ode mnie, po prostu około 2-3 lat temu wyszła do pracy i nie wróciła zostawiając tylko krótką karteczkę, że nie wróci już nigdy.
Po parunastu metrach zobaczyłam ciemność, nicość.
Obudziłam się dopiero w białej sterylnej sali szpitalnej. Wstałam z nie zbyt wygodnego łóżka szpitalnego i rozejrzałam się do około byłam tam sama, a za oknem było ciemno, raczej bardzo zimno i wietrznie ponieważ ludzie po opatulani szalami w rękawiczkach oraz czapkach czekali na przystanku na autobus a za nimi drzewa wyginały się na każdą stronę pod wpływem wiatru.
Rozejrzałam się dookoła ponownie i wyszłam z sali w poszukiwaniu lekarza. Po paru minutach poszukiwań znalazłam kogo chciałam.
-Przepraszam, co ja tu robię?- zapytałam grzecznie mężczyznę.
-Czemu pani wyszła z łóżka? Musi pani teraz odpocząć.- powiedział ignorując moje pytanie.
-Ja muszę iść do domu ale chciała bym wiedzieć czemu się tu znalazłam.
-Chodzimy na salę i wyjaśnię pani wszystko.
Skierowaliśmy się w stronę sali, mijaliśmy wiele sal, we wszystkich były zaciągnięte rolety. W niektórych było zapalone światło a w niektórych nie. Po kilku chwilach przeciętnie szybkiego marszu byliśmy już "u mnie".
-A więc tak po pierwsze nie może pani chodzić...
-Proszę niech pan mówi do mnie na ty.- przerwałam mu na moment.
-Dobrze, Nie możesz chodzić boso po szpitalu.
Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że na moich małych stopkach nie znajdują się już czerwone trampki na koturnach. Zastanawiałam się czemu, jak to się stało że wg. znalazłam się w szpitalu i jak długo leżałam, ponieważ ostatnią rzeczą którą pamiętam to... to kłótnia z Marcelem?
Tyle pytań zero odpowiedzi, niestety czasem tak bywa.
-Czy ty mnie słuchasz?- wyrwał mnie z zamyśleń mężczyzna.
-Przepraszam zamyśliłam się. Czy mógł by pan powtórzyć?
Chyba się lekko zarumieniłam ze wstydu.
-Przepraszam zamyśliłam się. Czy mógł by pan powtórzyć?
Chyba się lekko zarumieniłam ze wstydu.
-Dobrze, jeśli chodzi o to żeby pani mogła iść do domu to w dniu dzisiejszym nie ma mowy, jest już późno.
-A czy jutro rano będę mogła iść do szkoły?
-Czy nie zwracasz uwagi na to że jesteś poważnie chora?-powiedział dobitnie lekarz.
-Przepraszam co!? Na co chora!?- byłam bardzo zdziwiona, nic o tym nie wiedziałam.
-Nic nie wiesz? Nie wiesz, że jesteś chora na raka?- wyszczerzam oczy i patrzyłam się na niego. Nie no nie dowierzam.
-Musisz podjąć leczenie.- powiedział mi lekarz.
-Nie, Nie, Nie zgadzam się!!!!- zaczęłam chodzić po całej.
-Odpocznij.- powiedział i wyszedł z sali.
Leżałam tak w łóżku około godziny i nie mogłam zasnąć. Wstałam i podeszłam do okna za oknem była kompletna pustka. Ciemno, głucho. Jedyny ruch były to drzewa kołyszące od wiatru. Po chwili wpatrywania się w szybę spostrzegłam w odbiciu że ktoś wchodzi. Był to mój chłopak, odwróciłam się i podeszłam do niego. Szepnęłam cichutkie "przepraszam" i się w niego wtuliłam, a on mnie ucałował w czubek głowy.
Odeszłam od niego i usiadłam na tym jakże niewygodnym łóżku i się położyłam. Usiadł koło mnie na krześle a ja usnęłam w błogim śnie.
Odeszłam od niego i usiadłam na tym jakże niewygodnym łóżku i się położyłam. Usiadł koło mnie na krześle a ja usnęłam w błogim śnie.
Rano obudził mnie ten sam lekarz z którym rozmawiałam w nocy. Marcel nadal tam siedział a raczej spał.
-Możesz wyjść wieczorem ale musisz się stawiać na kontrole i takie tam inne bzdety.- uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję.
powiedziałam a mężczyzny po kilku sekundach nie było już w sali.
Zaczęłam pakować swoje rzeczy i niechcący zrzuciłam z szafki metalowy pojemnik budząc tym chłopaka.
-Co ty tak latasz od rana?-zapytał zaspanym głosem.
-Wieczorem wychodzę.
pocałowałam go w policzek i dalej się pakowałam.
Cały dzień rozmawialiśmy o wszystkim ale też o niczym. Czyli na przykład co się wczoraj zdarzyło albo o tym że dzisiaj nocuję u niego bo mieszka na przeciwko budynku szpitalnego.
Po 6 godzinnej rozmowie zrobiłam się lekko senna więc zrobiłam sobie drzemkę, a Marcela wysłałam do mojego domu po coś do przebrania.

{4 godziny później}

Wyszliśmy ze szpitala i kierowaliśmy się na drugą stronę ulicy. Kiedy już weszliśmy do jedno rodzinnego domku mojego chłopaka zdjęłam płaszcz oraz moje buty i usiadłam na kanapie.
-Jesteś głodna?-krzyknął z kuchni właściciel posiadłości.
-Nie dzięki, a mógł byś tu przyjść? Muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałam smutno i spuściłam głowę.
-Co się dzieje kotku?- powiedział ty takim miłym głosem którego nie słyszałam od kilku miesięcy, tęskniłam za nim.
-Nie chcę tego... Gdzie jest twój ojciec? przecież zawsze schodzi i mi ubliża, jest chory?- zauważyłam albo mój mózg chciał odciągnąć temat choroby na dalszy plan.
-Nie wiem gdzieś poszedł a co chciałaś powiedzieć?
-Jestem chora, an raka.- po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
-Jak to? Nie rób sobie ze mnie jaj, ja się nie dam tak szybko wkręcić.- zaczął się śmiać a z moich oczu spływały już hektolitry słonawej cieczy.
-Nie wierzysz mi?
-Nie, nie marz się już i choć zrobimy coś do jedzenia.- Podszedł do mnie i wyciągnął do mnie swoje wielkie ręce.
Nie dotknęłam go, wstałam i najzwyczajniej w świecie wyszłam wcześniej się ubierając.
szłam spokojnie dopóki nie usłyszałam swojego imienia, wołał mnie po co?
-Stój przepraszam!!- krzyczał, ignorowałam go.
zaczęłam przyśpieszać aż w końcu biegłam. Przebiegłam przez ulicę i wpadłam na mężczyznę. Poznałam to po jego umięśnionym twardym torsie.
-Prze...prze...przepraszam.
Po tym słowie chciałam się osunąć lecz mężczyzna mi nie pozwolił odejść. Przytulił mnie mocno, i w tym momencie usłyszałam tego chamskiego debila który nigdy nie umiał być poważny, był gorszy niż własny ojciec.
-Popatrz na mnie.- usłyszałam szept mężczyzny na którego wpadłam.
Wykonałam jego polecenie, a jego uścisk się stopniowo poluźniał.
Gdy spojrzałam na jego twarz wydawała mi się znajoma, tylko skąd?
-Hey Niall jestem a ty?- chłopak obdarował mnie pięknym szczerym uśmiechem.
-Jestem...-przerwał mi ponowny krzyk Marcela.
-Paulina co ty robisz do cholery?
Zignorowaliśmy go i Niall pociągnął mnie w nie znanym mnie kierunku. Po około 15 minutowym spacerze i pogawędce, dotarliśmy do wielkiej oświetlonej willi.
-Witam u mnie w domu.
Ponownie ten piękny uśmiech.
-Czemu to robisz?- zapytałam ciekawa jego zamiarów.
Weszliśmy do środka a ja stanęłam jak wryta.
-łał!- powiedziałam- no więc po co mnie tu zabrałeś?
-Bo jesteś piękna.- Po tych słowach dostałam całuska w policzek.
-U miło ale się nie zgodzę.- uśmiechnęłam się do niego.
Znałam go około 20 minut a czuję się jakby całe życie czuję się przy nim jak inna osoba, taka otwarta.
-Chcesz jeść?- zapytał.
-Nie dzięki.
Oglądałam salon kiedy zobaczyłam obraz na ścianie. Był on na nim razem z 4 innych chłopaków a na dole widniał napis "One Direction".
-Już wiem skąd Cię kojarzyłam!- krzyknęłam aby usłyszał mnie w kuchni gdzie poszedł.
-To nie wiedziałaś z kim idziesz ciemną nocą do jego domu?
-No nie bardzo, ale nie myśl że jestem taką, no wiesz...-Nie dane mi było skoczyć, bo Niall zatkał mi buzię kanapką.
-Nie jesteś jestem pewien.- uśmiechnął się w ten zabijający sposób i zajadła się nadal swoim "daniem".
Spacerowałam po pomieszczeniu. Było przestronne, bardzo ładne, na pewno nie urządzał tego sam.
-Jesteś śpiąca?
-Może trochę.- odpowiedziałam po chwili namysłu.
Podszedł do mnie i chwycił za rękę. zaprowadził do pokoju był on biały z czarnymi dodatkami. Na środku stało wielkie dwu osobowe łóżko, po obu stronach stały szafki nocne.
-Idź spać. Dobranoc.- powiedział całując mnie w czoło.
Szczerze mówiąc dziwnie się czułam kiedy jego wargi dotykały mojej skóry ale było to dość przyjemne uczucie.
Kiedy wyszedł zdjęłam swoje spodnie i bluzkę zostając w samej bieliźnie i wyjęłam z szafy jego koszulkę z napisem "FREE HUG". Położyłam się i nawet nie wiem kiedy usnęłam.

wtorek, 2 lipca 2013

Smutny z Zaynem

Wspólny imagin

Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę do szkoły (lektura). Nagle dostałam SMS-a od koleżanki, że końcem 1D będzie wielka miłość moja i jednego z nich. Nie wierzyłam jej, bo była dziecina i mówiła ze jest czarownicą. Odpisałam jej, że nawet ich nie znam więc jak mógł by się któryś z nich we mnie zakochać?
Wysłałam SMSa i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. przed nimi stali oni . One Direction we własnej osobie . Zaniemówiłam z wrażenia gdy nagle odezwał się Zayn.
-Przepraszamy za najście, ale jest bardzo późno i zgubiliśmy się.-powiedział robiąc kroczek w moją stronę.
-Wejdźcie do środka i możecie przenocować jeżeli chcecie.-mówiłam jak opętana nie wierzyłam w to co widzę.
Zaprosiłam ich do salonu i zaproponowałam im coś do jedzenia i herbatę. Pierwszy odezwał się Niall " Ja chcę!!" a wszyscy inni powtórzyli za nim. Poszłam do kuchni przygotować posiłek i napój. gdy było już prawie wszystko zrobione do kuchni wszedł Harry i poprosił o to czy mógłby się wcześniej położyć ponieważ był to dla niego meczący dzień. Pokazałam mu jego pokój. Miałaś dość duży dom, więc wszyscy się zmieścili w osobnych pokojach. Reszta była w jadalni. Harry wziął swoje walizki i poszedł spać. Po kilku godzinach oglądania TV śmiania się i rozmawiania wszystkich zmorzy sen niestety okazało się jednak, że któryś z chłopaków musi spać ze mną w łóżku i oczywiście padło na Zayn'a. Fakt, byliście trochę skrępowani całą sytuacją, ale nie było najgorzej. Położyłam się już w piżamie do łóżka i zastanawiam się nad tym SMS-em od kumpeli, czy to może być prawda? Ona jest wiedźmą? po ok. 6 min do pokoju wszedł Zayn bez koszulki. Nie mogłaś oderwać od niego oczu, gdy nagle dostrzegłaś że Zayn zaczyna się śmiać zorientowałaś się że ciągle na niego patrzysz i zawstydzona szybko odwróciłaś głowę. Chłopak położył się obok mnie i szepnął do mnie żebym się do niego przysunęła, na co ja mruknęłam nie. Dlatego on sam przysunął mnie do siebie i przytulił.Fala gorąca bijąca od jego torsu była powalająca. Zasnęłam w jego ramionach. Nazajutrz rano. obudziłam się i zobaczyłam że Zayna nie ma pomyślałam sobie że pewnie poszedł do kuchni więc ciekawa zeszłam na dół zobaczyć czy tam jest dostrzegłam w kuchni wszyst pięciu chłopaków i zapytałam:
- Co wy tu robicie o tej porze?
- Postanowiliśmy że skoro ty pozwoliłaś nam nocować to my chcieliśmy się jakoś odwdzięczyć i zrobiliśmy Ci pyszne śniadanie, a właściwie to ja zrobiłem- powiedział Zay'n przy czym szeroko się uśmiechnął.
-Kłamiesz-krzyknął oburzony Niall
-No spoko to Niall zrobił śniadanie.-przyznał się spuszczając głowę.
Zaśmiałam się i podziękowałam całej piątce. Skończyliśmy jeść śniadanie i postanowiłam że zaproponuje chłopakom krótki spacer, wszyscy się zgodzili i poszli się przebrać ja też postanowiłam to zrobić bo w piżamie to raczej po mieście chodzić nie będę. Weszłam do swojego pokoju i zauważyłam że na szafce leży jakaś kartka, a pisało na niej to: ,, Zejdź do ogrodu mam dla Ciebie niespodziankę. Zayn ''
Jak to zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Zbiegłam na dół i wyszłam z domu poszłam do ogrodu ale Zayna tam nie było od razu posmutniałam więc postanowiłam wrócić do domu, gdy nagle ktoś mnie złapał od tylu i przytulił od razu pomyślałam że to Zayn i się nie myliłam.
- Zostawiłeś mi kartkę na szafce o co chodzi z tą niespodzianką?- zapytałam Zayn'a uśmiechając się lekko powiedział:
- Chodź za mną a się dowiesz- odpowiedział po czym złapał mnie za rękę i zaprowadził za dom. Zobaczyłam piękny bukiet czerwonych róż. Zdziwiłam się kiedy on je zdążył kupić jeżeli jest *spoglądnęłam na zegarek na jego ręku* no spoko jest prawie 13;50. Wziął do ręki kwiaty i podał mi je mówiąc:
-Proszę śliczna to dla ciebie, a wiesz co mi w nocy ciekawego powiedziałaś?-o nie znowu gadałam przez sen, boje się co mu powiedziałam.
- a co ci powiedziałam?
-Powiedziałaś, że strasznie ci się podobam i że chyba coś do mnie czujesz.- powiedział uśmiechając się szyderczo.
- Ja przepraszam...- odpowiedziałam i uśmiech z twarzy od razu i zszedł.
Zayn spojrzał głęboko w moje oczy po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Odwzajemniłam go. Po chwili odsunął się o krok i powiedział:
- (t.i) ja też coś do ciebie czuje odkąd cię zobaczyłem od razu mi się spodobałaś, wiedziałem że jesteś inna niż wszystkie dziewczyny. Kocham cię.
-Też coś do ciebie czuję Zayn. Ale nie uważasz ze to za wcześnie na coś większego? Znamy się nie całą dobę.
-Nie obchodzi nie to jestem w tobie zakochany-powiedział i złapał mnie w pasie patrząc mi głęboko w oczy- proszę czy będziesz moją księżniczką?-o nie a może jednak moja koleżanka jest tą wróżką? Może miała rację? Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć to się dzieje tak szybko. Kocham go, ale czy to ma sens? On i tak wyjedzie i będę sama. Warto spróbować.
- Zgadzam się. Od zawsze o tym marzyłam.- uśmiechnęłam się do mojego księcia i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
Wróciliśmy do domu i zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Przed wejściem stała reszta zespołu i byli wściekli. Nie wiedziałam o co chodzi i zapytałam o co im chodzi.
-Malik nie powiedziałeś jej o tym wszystkim co zawiera umowa? a mianowicie o tym, że nie dokończyli. Spojrzałam na mojego ukochanego i zauważyłam, że zmienił wyraz twarzy. Był smutny, nie nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi.
- Zayn o co chodzi? Możesz mi powiedzieć?- zapytałam.
- Kochanie chodź do pokoju wszystko Ci wyjaśnie.- powiedział biorąc mnie za rękę i prowadził do mojego pokoju.
- Powiedz o co chodzi chłopakom. Coś się stało? - zapytałam wystraszana. Nie wiedziałam że to co usłyszę.
-No bo chodzi o to że jeżeli zwiążę się z kimś to muszę odejść z zespołu.-posmutniał i chwycił mnie za rękę- a więc wiem że to co teraz powiem zniszczy to co jest piękne.- posmutniał, a ja wiedziałam już o co mu chodzi. Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam.
Zayn podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
- Nie ma jakiegoś innego wyjścia? - zapytałam ze łzami w oczach.
-Nie nie ma muszę odejść z zespołu bo za bardzo cie kocham żeby odpuścić.-mówił podchodząc do mnie przytulając.
-Nie! One Direction bez ciebie to nie będzie to samo, a dziewczynę znajdziesz sobie inną, a takich przyjaciół i Directioners już nie znajdziesz. Ciężko mi z tym będzie ale widocznie inaczej się nie da.- powiedziałam to szlochając.
Zayn tylko na mnie spojrzał i rozpłakał się. Tak szybko się to stało nie rozumiem tego. Widocznie tak chciał los.
- Pogadam z chłopakami na ten temat może jeszcze znajdziemy jakieś wyjście. Kocham Cię i chcę być z tobą.- mówiąc to przetarł moje łzy i namiętnie mnie pocałował.
Wstał i wyszedł z pokoju by porozmawiać z pozostałą czwórką, a ja zostałam sama. Leżałam na łóżku i myślałam o tym wszystkim, nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Poczułam, że ktoś głaszcze mnie po policzku otworzyłam oczy a nade mną siedział Zayn. Zauważyłam, że jest uśmiechnięty, trochę mnie to zdziwiło bo jakoś to co się stało nie dawało mi znaków żeby się cieszyć. Usiadłam i spojrzałam ze zdziwieniem na Zayn'a i powiedziałam:
- Widać, że to co się stało to cię uszczęśliwia.
Zayn popatrzył na mnie a uśmiech mu wg nie schodził było to dla mnie dziwne.
-Co Ci jest? Ćpałeś coś?-spytałam
-Nic nie ćpałem, a i reszta sobie poszła.-zdziwiło mnie to, ale domyślałam się co się stało.
- Odeszłaś z zespołu!? Prosiłam Cię abyś tego nie robił!- krzyknęłam wściekła ze szklankami w oczach.
- Nie, zespół dalej jest i będzie, ale mam dobra wiadomość.- powiedział z uśmiechem Zayn.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Co może być tą dobra wiadomością? Zastanawiałam się tak przez chwilę. by w końcu zapytałam.
- Czyli...? Zayn powiedz mi i to natychmiast. Nawet nie wiesz co ja przeżywam!- odezwałam się.
Zayn wstał, podrapał się po głowie, nachylił się i ucałował mnie a następnie mówił.
-Możemy być razem ale nikt nie może o tym wiedzieć, a niedługo będziemy mogli zmienić umowę i może będziemy mogli być normalnie ze sobą.
-Ale chłopaki nic nie powodzą?
-Nie rozmawiałem z nimi ok. 2 godzin aż się zgodzili.
-Jesteś kochany.-pocałowałam go.
Ucieszyłam się na tę wiadomość. Mam nadzieję że wszystko się ułoży. Tak szybko minął dzień że nawet nie zauważyłam a dochodziła już godzina 23.00 postanowiłam się wykąpać i położyć się spać. Ten dzień był strasznie męczący i pełen emocji. Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam Zayn'a śpiącego jak małe dziecko. Wyglądał tak słodko. Położyłam się obok niego i usnęłam. Następnego dnia rano obudziłam się a Zayn dalej spał. Nie chciałam go budzić ale musiałam ponieważ dzisiaj musi jechać do studia bo nagrywają nową płytę ale też aby porozmawiać z menadżerem.
-Zayn kotku wstawaj, nie ma spania tak późno masz dzisiaj dużo do zrobienia.-tak mówić to ja sobie mogę, więc postanowiłam inaczej go obudzić. Pocałowałam go, a jego oczy od razu się podniosły. Śmiałam się z tego jak jakaś nie normalna.
-Ej będziesz mnie tak częściej budziła?-zapytał z szyderczym uśmiechem. Uśmiechnęłam się tylko lekko do niego i wstałam. Skierowałam się do łazienki. Umyłam głowę i całe ciało, wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju gdzie zostawiłam chłopaka ale go tam nie było. Zeszłam na dół tam też go nie było. Trochę się przestraszyłam jednak usłyszałam głos dobiegający z ogrodu. Weszłam tam i ujrzałam Chłopaków którzy się śmiali podeszłam bliżej i zapytałam.
- Co wam tak do śmiechu? Wiecie może gdzie jest Zayn?
Chłopaki tylko spojrzeli na się siebie śmiejąc się dalej. Zdziwiło mnie ich zachowanie. Jednak rozmowa z nimi nie ma sensu. Wróciłam do domu i dalej szukałam Zayn'a gdy weszłam do salonu zaniemówiłam. Na kanapie leżał Zayn a obok na stoliku było porozrzucany biały proszek. Miałam nadzieje że to nie to co myślę a Mój chłopak żyje. Myliłam się. Na stole leżały narkotyki a On nie żył. Zaćpał się na śmierć.
"Zayn ja ciebie kocham czemu to zrobiłeś?"-To zdanie wykrzyczałam na cały dom a z oczu popłynęło "morze" słonych łez rozpaczy.
Płakałam długi czas po tej sytuacji nic nie działało na mój smutek. Jeździłam do Zayna na grób codziennie, za każdym razem płakałam.
Mineło 5 lat. Do tego czasu nie znalazłam sobie już chłopaka, nie miałam dzieci oraz byłam samotniczką, rozmawiałam tylko z Nim. Byłam na skraju śmierci przez to że się zaniedbałam i nic nie jadłam, siedizałam wiecznie w domu płacząc. Przed samą moją śmierciom Liam, Louis, Harry i Niall przywieźli mi list, 1D się rozpadło po śmierci Malika ale oni trzymali się razem. Otworzyłam go. List był od Zayn'a? Jak to przecież...
-Przepraszam miałaś go dostać wtedy, ale...-nie dokończył Liam.
-Zayn dał nam go i mieliśmy ci go dać jak tylko go pochowamy ale...-tym razem zaciął się Louis.
-Nie ważne po prostu go przeczytaj.-powiedział Niall.
W liście było napisane:

"Do mojej małej księżniczki!
Przepraszam, skłamałem z tą umową, okłamałem Cię, nie wytrzymałem. Za dużo się działo zakochałem się tak szybko i straciłem tą miłość równie szybko. Przepraszam że ciebie zostawiłem ale nie wiedziałem co zrobić czy opuścić ciebie, być w zespole ale mieć wyrzuty, czy odejść z zespołu i móc być z tobą już do końca życia. Kochałem Cię i zawsze będę. Teraz jestem twoim aniołem stróżem, a kiedyś się spotkamy z powrotem tam na górze. Obiecaj mi tylko, że nie popełnisz tego błędu co ja i nie zabijesz się prze zemnie.
Kocham Cie Zayn!!!"


Z moich oczu płynęło "morze" słonych łez. Traciłam siły zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu. Leżałam w sali a obok mnie siedzieli chłopacy powiedziałam im jedne zdanie a mianowicie to:
"Zostałam waszym aniołem stróżem, będzie dobrze."
i umarłam, aparatura piszczałą jak oszalała. Ja kierowałam się do nieba a u progu stał Zayn opierając się o "framugę" nieba, ucieszyłam się i będziemy żyli już na zawsze razem i nic nam nie przeszkodzi.
Patrzyłam z góry jak dzięki mnie Liam, Louis, Harry i Niall wrócili do muzyki. Wzbijali się na szczyty list przebojów. Prowadzili takie życie jak przed naszą śmierciom. Każdy był zadowolony. Końcem kariery chłopaków była chęć życia ze swoimi dziećmi bez tej pompy. 

piątek, 14 czerwca 2013

Jeżeli pod tym postem nie będzie chodziarz jednego komentarza to usuwam  bloga
dziękuję za uwagę.
~Jula

sobota, 8 czerwca 2013

INFORMACJA

Cześć, od kilku dni jestem nową "współpisarką" tego bloga. Opiszę wam trochę siebie i mam nadzieję, że mnie polubicie :)
-Mam na imię Nikol
-Pod każdym moim postem będę się podpisywać -Nikol
-Jestem Directionerką
-Urodziłam się 17.11.2000r.
-Moim ulubieńcem jest Niall
-Jestem totalnie powalona od czasu o czasu przez moją koleżankę
-Uwielbiam psy i wilki
-Lubię nosić luźne ciuchy
-Ciężko określić kolor włosów, ale większość uznaje je za karmelowy blond
-Mam piwne oczy (Oczy piwne - życie dziwne, i to się zgadza)
-W domu mam psa rasy Amstaff (koloru niebieskiego)
-Lubię kolor niebieski

Mam nadzieję, że tyle wystarczy. Jakby co to pisać w komentarzach =D. -Nikol

niedziela, 2 czerwca 2013

4 część imagina z Lou.

{PERSPEKTYWA NIKOLI}


Podsunęłam się trochę wyżej i zaczęłam go całować ostro i namiętnie. Przypomniałam sobie słowa mamy które zapisała mi w liście pożegnalnym, którego treść była taka:


Hej córeńko!
Jeżeli to czytasz to znaczy, że już nie żyję. Uwierz, że nie chciałam zostawiać ciebie samej i to właśnie teraz kiedy dorastasz. Kocham Cie i będę nad tobą czuwała, ale pamiętaj. Nie żeń się za szybko tak jak ja a zwłaszcza dlatego, że wpadłaś, bo będziesz żałowała. Proszę nie popełniaj moich błędów. Bądź silna, nie poddawaj się. Całe życie przed tobą.
Kocham ciebie twoja matka.

Przestałam gdy Lou chciał zdjąć moją bluzkę, Był zdziwiony.
-Coś się stało? Co ja zrobiłem? - zasypał mnie pytaniami, a ja nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie nic, nic nie zrobiłeś. Tylko ja nie chcę popełniać błędów moich rodziców. - powiedziałam i położyłam się na jego torsie.
-Co to za błęd myszko? Jeżeli taki, że tu jesteś to nie był błąd.- Uśmiechnął się i ucałował mnie w czubek głowy.
-Ale ja nie jestem...- nie dane było mi dokończyć, zostałam zaatakowana przez malinowe wargi Tommo. Było tak przyjemnie, nasze języki tańczyły nie znane nikomu tańce. Po mojej głowie nie chodziły już myśli co będzie tylko co jest. Byliśmy szczęśliwi, tylko jest coś co nie dawało mi spokoju. Po co Robin tu przychodził? Rzadko przecież wchodził na górę a co dopiero do mojego pokoju. Może mama go tu wysłała? Nie to nie możliwe, a może jednak?
Z zamyśleń wyrwał mnie fakt, że jestem bez koszulki, tak samo jak chłopak całujący mnie tak łapczywie, że myślałam że mnie połknie.
Odsunęłam się od niego, a jego oczy posmutniały.
-Proszę.-błagał mnie o to żebym nie przerywała my tej chwili rozkoszy.
-Niestety, masz pecha. Nie mogę, jestem śpiąca i źle się czuje.
-Boisz się?-zapytał się mnie bardzo poważnym tonem, przeraziło mnie to.
-No trochę.-powiedziałam a raczej wyszeptałam nie pewnie. Nie chciałam żeby Lou był na mnie zły.

{Perspektywa Louisa}

Nie no jak ona może się bać? Po co ona się boi? To nic strasznego, przecież ludzie to robią na okrągło i nic, ale no muszę to jakoś znieść.
-Jak nie chcesz tego- z głupim uśmieszkiem powiedziałem pokazując na siebie- to nie, rozumiem to, więc dobranoc myszko.
Pocałowałem ją mocno w czółko, w nosek i w usta. Nie mogłem się jej oprzeć. czułem się jakbym jej nigdy wcześniej nie całował, nie dotykał a nawet nie przebywał w jej otoczeniu.
Nagle ona wstała, miałem dziwne myśli ale próbowałem je odciągnąć od siebie i zacząć logicznie myśleć.
-Gdzie idziesz?- zapytałem się, jakby od niechcenia.
-Idę się przebrać, zaraz wrócę.- powiedziała i wyszła.
zaraz po tym jak Nilki wyszła ktoś wszedł, myślałem że to ona czegoś nie wzięła, ale jednak nie. Był to Robin, nie wiem czego chce.
-Tak, słucham co pan chce?- Nie widziałem co powiedzieć w tej chwili.
-Eee... A tak, tak masz tu więcej nie przychodził a zwłaszcza na noc.- oznajmił mi a raczej nakazał.
-Przepraszam a niby czemu?-zapytałem się go dlatego że chyba mam prawo wiedzieć czemu nie mogę spotykać się ze swoją dziewczyną.
-Bo tak Ci powiedziałem gówniarzu, nie będziesz spał z moją córeczką.- dobra to było na maksa porąbane bo tak po pierwsze, Nikola jest dorosła i ona decyduje z kim śpi a z kim nie, po drugie nie jestem gówniarzem, a po trzecie i ostatnie ona nie jest jego córką.
-Dobrze może już pan wy...-Nie dokończyłem bo do pomieszczenia weszła moja dziewczyna, była ona ubrana w krótkie spodenki ledwo zasłaniające pośladki oraz w dość luźny i długo T-shirt. Nie powiem kusząco wyglądała.
-Co ty tu robisz?-wręcz krzyknęła gdy uleżała swojego ojczyma siedzącego na jej łóżku obok mnie.
-Tylko tak sobie rozmawiamy, poznajemy się,- kłamał jak on to ujął własnej córce prosto w oczy, jaki on jest bezczelny- a w ogóle ja już pójdę, dobranoc.-wstał i wymaszerował z jej sypialni z głupawym uśmiechem. Bał się chyba, że powiem to co ode mnie żąda.
-Co on tu robił, znowu?-Zapytała wskakując pod kołdrę obok mnie.
-No chciał: ...- Prze cytowałem słowa tego mężczyzny, a Niki która leżała obok mnie była wściekła. Chciała zejść do niego na dół i mu nagadać ale ją powstrzymałem, nawet nie wiem czemu.
Po kilku minutowym monologu na temat tego, że i tak tu będę mógł przychodzić, położyła się wygodnie obok i usnęła. Ja się do niej mocno przytuliłem i też usnąłem.





HEJ JEST KOLEJNA CZĘŚĆ, JAK WAM SIĘ PODOBA? 

czwartek, 30 maja 2013

imagin z Louisem cz.3

Byliśmy umówieni, że ja przyjdę na noc horror'ów do Lou. Przyszłam około 21. Obejrzeliśmy kilka filmów, pośmialiśmy się, coś zjedliśmy i takie tam. Około 12 byłam już zmęczona więc chciałam się położyć lecz Louis miał inne plany nie dawał mi spać tylko zaczął mnie gilgotać, gonić po całym domu i ogrodzie. Było bardzo dużo śmiechu. Po dobrych 20 minutach uciekania dałam się złapać. Tommo przytulił mnie wtedy mocno, patrzył mi głęboko w oczy aż w końcu pocałował. Byłam bardzo zdziwiona tym coś się dzieje, ale odwzajemniłam pocałunek.
-Kocham Cię -powiedział gdy się ode mnie odessał- Będziesz moją dziewczyną?-dodał. W tamtym momencie osłupiałam nie mogłam nic z siebie wykrztusić. Stałam w jego objęciach, aż nagle on się odsunął.
-Przepraszam.- wyszeptał i szedł w stronę domu. ja nie mogłam na to pozwolić więc szybko pobiegłam za nim i złapałam go za rękę. Louis momentalnie się odwrócił, z jego oczu wyczytałam zdziwienie.
-Tak - krótka odpowiedz po której mona Lou zmieniła się w bardzo i to bardzo szczęśliwą. Przytulił mnie bardzo mocno, prawie udusił.
-Kocham Cię-powiedziałam do niego i się uśmiechałam. I tak to się zaczęło.
Przestałam myśleć co było, wróciłam do rzeczywistość. Pomyślałam że Tommo stoi tam i marznie na dole więc szybko wyszłam przez okno z kocem i podeszłam do niego i przykryłam kocem bo miał sine usta.
-Chc...-nie dane mi było skończyć, chłopak mi przerwał.
-Ciii! nic nie mów Jeżeli mam cie już nigdy nie zobaczyć to chcę cie zapamiętać taką...- nie dokończył, głos mu się załamał a jedna łza spłynęła mu po policzku.
-Czemu miał byś mnie już nigdy nie zobaczyć? Co zamierzasz zrobić?-zapytałam przerażona.
-a co mi pozostało?- przerwał i podszedł bliżej mnie- Tylko śmierć.-wyszeptał patrząc mi prosto w oczy.
-Nie!- krzyknęłam gwałtownie- Chodź do środka i Ci to wszystko wytłumaczę. Powiem Ci to co ty kiedyś mi. -przerwałam na sekundę żeby wziąć głębszy oddech- Kocham Cie ale tak nie może być, że ukrywamy się.
powiedziawszy to podeszłam do niego chwyciłam jego dłoń i zaczęłam prowadzić do "wejścia".
-Stój jest jeszcze coś, Bo mówiłaś że nie chcesz się ukrywać, ale ja to robiłem dla ciebie jakby się o tobie dowiedzieli zrównali by ciebie z ziemią.- Przerwał a raczej przerwali mu paparacji. Zaczęli robić nam tysiące zdjęć a my zaczęliśmy uciekać przed nimi do mojego domu.
po wejściu zamknęłam i zasłoniłam wszystkie okna i drzwi.
-Przepraszam-powiedziałam do niego i go pocałowałam - Wiedz, że cie kocham nie ważne co się będzie działo.-były to ostatnie słowa które wypowiedziałam.
Leżeliśmy sobie tak i rozmawialiśmy, przytulaliśmy, zdarzały się małe buziaczki, wielkie i głębokie pocałunki. Nagle jak nigdy, do mojego pokoju wszedł Robin. Byłam zdziwiona i wystraszona co on na to że leżę sobie tak z chłopakiem w nocy w łóżku.
-Eee...-podrapał się po swojej prawie łysej głowie- Co wy tu robicie? I czy ja ciebie nie widziałam w jakiejś gazecie?-wskazał na całego czerwonego i rozgrzanego Lou palcem. Nie powiem ja sama byłam całkiem zdenerwowana.
- My? My sobie leżymy a ty? Co ty tu robisz, nigdy tu nie wchodzisz?
-Usłyszałem śmiechy więc postanowiłem sprawdzić co tam u ciebie a i jakieś błyski mnie obudziły chyba idzie burza więc może kolega już pójdzie do domu?-nasz Robinek trochę się rozgadał, słuchałam go tylko w połowie ale i tak wiedziałam o o mu chodzi.
-No chyba nie, on i nas na noc zostaje bo ja się burzy boję, a z chłopakiem raźniej. -popatrzyłam się na chłopaka siedzącego obok mnie i puściłam mu oczko.
-No dobrze tylko grzecznie tu proszę, Niki pamiętaj mama patrzy. -Ne wiem po co Robin cały czas wspomina mi o tym że ona nie żyje, nie rozumiem tego.
-Pamiętam i pamiętam też co jej obiecałam przed śmiercią i obietnicy dotrzymam.-Uśmiechnęłam się do mężczyzny stojącego w progu drzwi a on wyszedł.
Zostaliśmy sami więc kontynuowaliśmy to co wcześniej hihy, śmiechy i tp.
-Trzeba iść spać kotku.-Awww jak ja kochałam jak on do mnie mówił kotek, to było takie słodkie. uśmiechałam się do niego i pokręciłam głową na nie. Podsunęłam się trochę wyżej i zaczęłam go całować ale przypomniałam sobie słowa mamy które zapisała mi w liście pożegnalnym, którego treść była taka:

piszcie jak się podobało, czego oczekujecie dalej i czy mam jutro dodawać kolejną część?

piątek, 24 maja 2013

imagin z Louisem cz.2


[PERSPEKTYWA NIKOLI]


No dobra muszę mu to powiedzieć, jest mi bardzo przykro ale niestety nie chcę dalej się ukrywa w ciemnych zaułkach.
-No bo my się ukrywamy od dwóch lat i mam tego dość. Pamiętam czasy kiedy nie byłeś sławny, nie poszedłeś jeszcze do tego głupiego X Factora i...-jedna łezka spłynęła mi po policzku a za nią jeszcze kilka powolnym tempem kapały na koc który miałam na nogach- i byłam dla Ciebie ważna, mogliśmy się spotykać normalnie.
-Nadal jesteś dla mnie ważna ale teraz mam pracę i co...-przerwałam mu wiem, że to nie grzeczne ale musiałam to zrobić.
-Kocham Cię Lou, i nigdy nie przestanę, ale to koniec.-powiedziałam bardzo łagodnie, tak jakbym wręcz umierała, łzy lały mi się z oczu jak rzeka. Wstałam szybko z koca i kierowałam się w stronę lasu. Louis za mną krzyczał, ale ja go ignorowałam.
Po 20 minutach szybkiego marszu dotarłam w miejsce gdzie stał mój samochód, nie wiem jakim cudem go odnalazłam tak szybko. Wsiadłam do środka i po chwili ruszyłam. Musiałam się opanować żeby niespowodować wypadku. Jechałam może z 45 minut może więcej i byłam w domu, jeżeli można to nazwać domem.
Był to domek jedno rodzinny w Londynie. Ja mieszkałam z ojczymem ponieważ moja mama rozwiodła się z ojcem jak miałam 7 lat, a sama umarła pięć lat później na raka. Czyli wtedy kiedy jej naprawdę potrzebowałam. Wcześniej ożeniła się jeszcze z tym Robinem i byłam zmuszona z nim mieszkać. Chodziarz nie było tak źle bo go wiecznie w domu nie było a jak był to spał. Było to dla mnie ciężkie przeżycie, dorastanie bez rodziców. Wpadłam w depresję, nie chodziłam do szkoły, cięłam się i zaczęłam palić. W wieku 12-lat już paliłam i to nałogowo. Czasami miałam też myśli samobójcze, ale byłam silna bo wiedziałam, że moja mama nie chciała by żebym skończyła sama ze sobą.

imagin z Louisem cz.1


Jakoś miałam wenę i napisałam to dla koleżanki ale wstawiam też tu 


[PERSPEKTYWA NIKOLI ]

Szłam lasem. Zgubiłam się a dla tego, że umówiłam się tu z moim chłopakiem. Nie mogliśmy się widywać w normalnych miejscach dlatego, że był sławny, a o nas nikt nie wiedział oprócz jego przyjaciół. Szczerze mówiąc czułam się strasznie w tym związku. wieczne ukrywanie po lasach, starych opuszczonych domach. To było denerwujące, więc postanowiłam ,że dzisiaj to wszystko skończę. Mam tylko nadzieję, że Louis się nie obrazi na mnie na zawsze bo ja tak bym nie chciała, chcę żebyśmy zostali przyjaciółmi.
Szłam już ze dwie godziny było ciemnawo w końcu była już prawie 21. Usłyszałam że ktoś za mną idzie, bardzo się przestraszyłam. Spodziewałam się... właśnie kogo, kto normalny chodzi po lesie na obrzeżach Londynu o tej porze i to jeszcze w czwartek? Przestraszona, cała drżąca odwróciłam się a za mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Lou z długą czerwoną różą w ręku. Ucieszyłam się na jego widok. podeszłam do niego i go mocno przytuliłam. Poczułam jego ciepło i intensywne pięknie pachnące perfumy. Poczułam się jakbyśmy przenieśli się w czasie do czasów kiedy nie był sławny, liczyłam się tylko i wyłącznie ja i oczywiście rodzina. Chwila ta nie trwała długo bo ocknęłam się gdy zaczął do mnie mówić.
-Hejo- przywitał mnie i lekko cmoknął w policzek- przepraszam, że cię przestraszyłem nie chciałem.-uśmiechnął się szczerze i wręczył mi różę.

{PERSPEKTYWA LOUIS'A}
Pachnąca czerwona róża jej ulubiona. Wręczyłem ją jej a ona się uśmiechnęła uroczo.
-Dziękuje!! Jest piękna-zaciągnęła się zapachem kwiatu- i ślicznie pachnie.-po raz kolejny się uśmiechnęła. Ja nie byłem jej dłużny i też się do niej uśmiechnąłem i poszliśmy nad brzeg jeziora nad którym przygotowałem dla niej piknik, kolację coś takiego. Na miejsce prowadziła droga usypana płatkami róż różnego kolory lecz przeważała czerwień, ale to tylko żeby się nie zgubić w lesie.
Gdy dotarliśmy już na miejsce było już zupełnie ciemno i trochę chłodno. Usiedliśmy na kocu w świetle księżyca i jedliśmy coś. { o LOL "coś"} Po około godzinie zauważyłem, że Nikoli jest zimno więc wyjąłem z kosza drugi koc i ją przykryłem. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła. Widać, że coś ją gryzło, widziałem to w jej oczach. zazwyczaj były duże, jasno liliowe, tak jak by szklane, a tym razem były szarawe, zamglone. Ewidentnie coś ją dręczyło więc zapytałem:
-Co jest?
-Nic a co ma być?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie oszukuj, widzę, że coś leży ci na sercu.
-Może masz rację coś muszę ci powiedzieć.-powiedziała bardzo poważnie jak nigdy, przerazilo mnie to. O co mogło chodzić?

czwartek, 23 maja 2013

Wszystko od nowa cz.5

     
     Avril uśmiechnęła się sama do siebie jak słyszała jaką konwersacje przeprowadzają chłopaki na górze. Siedziała tak jeszcze ok. 5 min w spokoju ale przecież chłopaki nie mogli jej pozwolić na zbyt wiele nudy i wołali ją na górę. Oczywiście nie chętnie weszła do chłopaków. Gdy znajdowała się w pokoju z którego dochodziły krzyki ujrzała tarzających się po ziemi Lou i Niall'a. Na łóżku siedziała reszta sikając ze śmiechu, nie ukrywajmy Av też od razu zaczęła rechotać ponieważ cała ta sytuacja wyglądała komicznie.

Perspektywa Avril


-Co wy robicie?-zapytałam przez śmiech.
-Eee...Noo...My...Eee...-zaczęli się jąkać wstając z podłogi co rozbawiło nas jeszcze bardziej. Gdy się już opanowaliśmy co było trudne zapytałam ponownie.
-Co wy robiliście?
-No my się kłóciliśmy o to który śpi w tym pojedynczym pokoju-powiedział Louis. Zrobiłam minę pt. "face-palm".
-A wiecie, że mogliście porozmawiać?-zapytał Harry siedzący na łóżku pomiędzy Zayn'em i Liam'em.
-Wtedy nie byłoby tam zabawnie, nie uważasz?-zapytałam a raczej stwierdziłam i kontynuowałam- który jeszcze nie ma gdzie spać? Niech podniesie rękę go góry.- ręki nikt nie podniósł tylko Harry powiedział:
-Ta na prawdę nie wiedzą gdzie mają spać ja na 100% śpię tu i mogę kogoś "przygarnąć"- uśmiechnął się do mnie.
 -OK, no więc tak ty-wskazałam na Lou- śpisz z Harrym w tym pokoju, Niall i Liam wy razem Harry was zaprowadzi gdzie, a Zayn sam w tym pokoju o który się biliście.-zarządziłam, byłam wtedy ostra i stanowcza ale tak tylko dla żartów bo od razu po tym się do nich uśmiechnęłam.
Ja poszłam do pokoju w którym miałam dzisiaj spać, zaraz za mną przyszedł loczek.
-Wiesz, że nie masz tu żadnych ubrań?-zapytał mnie szeptem tak żeby nikt nie usłyszał.
-Wiem ale sobie poradzę tylko mam prośbę-przerwałam na sekundę- mógł byś mi dać jakąś bluzkę?-uśmiechnęłam się słodko, Styles podszedł do swojej szafy i wyjął z niej fioletowy T-shirt.
Lajkujcie stronkę na której jestem adminką  https://www.facebook.com/OneDirectionJakJaWasKocham

poniedziałek, 6 maja 2013

To już koniec z nami...

Czas mija, a ja się zmieniam, zmieniam całe swoje życie, bo stare... stare sobie zniszczyłam, a raczej zniszczyli mi je rodzice i "przyjaciele". Moja BFF mówiła mi żebym spróbowała zacząć je od nowa, mówiła, że będzie lepiej i łatwiej... Gówno prawda, jest jeszcze gorzej. Płacze całymi dniami słuchając " Little Things" i " They Don't Know Aboute Us" i innych smutnych dołujących piosenek ale te głównie i myśląc o tym co zrobiłam, a mianowicie okłamałam swoją przyjaciółkę tylko dla tego, że musiałam się zmienić. Tęsknie i tęsknić będę, płaczę i płakać będę a wszystko dlatego że ona nie była tylko moją przyjaciółką, była też siostrą i Directioners, kocham ją ale też zauważyłam że jej jest lepie z kim innym...

Dopiero po stracie zaczyna się czuć cokolwiek...


To nie jest mój tekst ale po jego przeczytaniu płacze a w tle koniecznie musi lecieć to i to na raz, daje to nastrój. 

                         Nie wiem kto to napisał ale ma talent i to duży.





Był chłodny, deszczowy poranek. Wstałam z łóżka, lecz już po chwili zaczęłam tego żałować. Nie miałam humoru, na nic. W mojej sytuacji nikt by nie miał. Od dwóch lat zakochana jestem w przyjacielu, na imie mu Niall. Tak, to Niall Horan, ten Niall Horan z One Direction. On może mieć każdą, dlatego właśnie do niego nie startowałam.Był mi bliski jak nikt inny, ja jemu zresztą też. Wczoraj przedstawił mi swoją nową dzieczynę. Zabolało... Udawałam, że się cieszę, ale w głębi duszy wcale tak nie było.
Znałam go zanim był sławny, nasza przyjaźń liczy prawie 10 lat. Nasze mamy to również najlepsze przyjaciółki. Miałam kiedyś nadzieję, że wyjdzie z tego coś więcej, niestety, myliłam się. Gdy przedstawił mi tą Kimberlly, poczułam, że muszę zapomnieć. O nim. O tym co czuje. Że musze zacząć życie na nowo. Tak więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Moja mama już od progu przywitała mnie serdecznym uśmiechem.- No jak było ?? - spytała. Wróciłaś jakoś wcześniej niż normalnie.- Teraz będę tak wracać codziennie. O ile w ogóle będę wychodzić.- powiedziałam wspypując kakao do szklanki.- Jak to? Coś się stało ? A co u Niall'era???- Możesz mi o nim nie mówić? Próbuję zapomnieć, nie widzisz?? Staram się wymazać go z życia, z pamięci. Staram się sprawić, aby zniknął. Musisz mi to utrudniać?- wykrzyczałam do mamy,a ona stała jak wryta, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Po chwili podeszła do mnie i wprost spytała :- Zranił cię?- Nie mamo, ja sama się zraniłam. Sama złamałam sobie serce. To moja wina. Nie powinnam była zakochiwać się w chłopaku z wyższej półki. Albo powinnam coś z tym zrobić,albo po prostu się odkochać. A ja nie robiłam nic. Nic...- Skarbie, tak mi przykro. Jeśli chcesz pogadam z Maurą , ona porozmawia z Niall'em i...- Mamo ! On ma dziewczynę, nie rozumiesz ?? Wczoraj mi ją przedstawił, dlatego wróciłam wcześniej.- Ale to chyba nie przeszkodzi waszej przyjaźni ??- Z mojej strony to nie jest już tylko przyjaźń. Mamo zrozum, za każdym razem gdy siedzieliśmy obok siebie, gdy niechcący złapał mnie za rękę, gdy tonął w moich oczach, gdymówił jak bliska mu jestem, dla niego to było czysto przyjacielskie. Ale nie dla mnie. Moje serce zaczęło bić mocniej, miałam ochotę zostać przy nim, na zawsze. W jego ramionach mogłabym umrzeć, to była by przyjemna śmierć.Gdy to powiedziałam w oczach twojej mamy pojawiły się łzy. Nie wiedziałam, czy smutku, czy wzruszenia, a głupio było pytać. Jednak zaryzykowałam- Mamo, czemu płaczesz ??- To co powiedziałaś, było tak piękne.... Moja mała córeczka już dorosła.- powiedziała, po czym mocno mnie przytuliła. - Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak, to dość trudna sytuacja.- Nikt nie może mi pomóc. Zapomnieć- najlepsze lekarstwo. Po chwili wzięłam swoje kakao i poszłam na górę. Puściłam jakiś dołujący kawałek. Słyszę dźwięk dzwonka ,patrzę na wyświetlacz. Katy,moja bff dzwoni.- Co ? - powiedziałam odbierając telefon.- To ja chcę cię zaprosić na grilla,a ty mi wyskakujesz z "co?" . Szykuj się, zaczynamy o 17 .- Spierdalaj, nie mam ochoty- powiedziałam. Sama nie wiem, czemu byłam taka niemiła. Nigdy taka nie byłam.- aha. fajnie wiedzieć. wiesz co? naprawdę nei wiem o co ci chodzi, ale mogłabyś się ogarnąć. to tyle z mojej strony, jak zmienisz zdanie to wbij. cześć.- cześć.Ku*wa co ja robię ?? Co się ze mną dzieje? - pomyślałam. Wczorajszy wieczór zrujnował mi życie. Jednak postanowiłam napisać esa do Katy i przeprosić za swoje zachowanie." Hej, przepraszam, po prostu nei mam humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnei to męczy. Jak zdążę się ogranąć to wpadnę, choć nie zapewniam, że będę w dobrym humorze. Buziaki, <t.i.>"Wysłałam, i od razu zaczęłam się ogarniać.
* tymczasem u twojej bff *
OCZAMI NIALL'A
Cześć !- rzuciłem w kierunku Katy.- Już jesteśmy !Katy odwróciła się i spojrzała z niesmakiem.O... hej. Nie wiedziałam że Kimberlly też będzie. No ale wejdźcie, reszta chłopaków jest już na tarasie.- A <t.i.> ?? Jest już ?- Nie, nw czy będzie. Ale mówiła że się postara, chociaż wątpię.- powiedziała do mnie Kate. Wczoraj <t.i.> dziwnie się zachowywała, martwiłem się o nią. Jest najbliższą mi osobą. Przyjaciółką. Najlepszą. Ale nic więcej. Nie czułem do niej ' mięty ' . To była po prostu dobra kumpela .Może ci pomóc? - rzuciłem w kierunku Katy. - Nie dzięki, dam sobie radę. Ale miło że pytasz - odpowiedziała. Lubiłem ją. Była zawsze miła i promienna. Może właśnie dlategoprzyjaźniła się z <t.i.> . Ona również należała do osób optymistycznie patrzących na świat. Nigdy nie widziałem jej smutnej,załamanej,płaczącej. Nawet jeśli miała jakiś kłopot mówiła tylko, że życie idzie dalej. Że nie warto przejmować się głupotami. To cała <i.t.> Największa optymistka jaką w życiu spotkałem. Co ja bym bez niej zrobił ??Nagle usłyszałem dźwięk sms. To był telefon Katy.- KAATYYY !! SMS !!! - krzyknąłem, mimo, że była nie dalej niż 15 metrów ode mnie.- Nie mogę teraz, to weź przeczytaj !- No ok. To od <t.i.> Pisze, że przeprasza, i po prostu nie ma humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnie to męczy...- i w tym momencie, gdy Katy usłyszała treść sms podbiegła wyrwała mi telefon z ręki i sama przeczytała jego dalszą część.- <t.i.> niedługo będzie. Wiesz Niall, jednak pomóż mi trochę.Zgodziłem się, lecz w mojej głowie był ten sms. Coś się dzieje, czuję to. Co ją męczy?? Co od wczoraj ją męczy? No cóż, jak przyjdzie to pogadamy. Martwiłem się jak cholera ale jak <t.i.> już przyjdzie to wszystko mi przejdzie. Zapewne zarazi mnie swoją optymistyczną energią. Wtedy spojrzałem w kierunku furtki. Ona już szła. Pomachała nam i szybko zawołała Katy.
MOIMI OCZAMI
Ku*wa mać co on tu robi ?!! I to jeszcze z tą Kimberlly ?? - powiedziałam do Katy. Starałam się powiedzieć to cicho tak, aby nikt oprócz Was nie słyszał- Przepraszam, sama się zdziwiłam że ją tu przyprowadził. Chodź, kiełbaski są prawie gotowe.- Serce pęka mi na miliard kawałków a ty mi tu pierdolisz o kiełbaskach ?! - krzyknęłam. Niall chyba usłyszał bo dziwnie się spojrzał. Zresztą nie tylko on. Wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. To nie moja wina, że ja zauważam tylko jego. Zrobiło mi się głupio.- Ja chyba jednak powinnam pójść do domu, to że tu jestem to nie jest dobry pomysł. I do tego Niall patrzy na mnie jak na idiotkę. Wiesz, to miłej zaba...- Chodź, proszę. Nie możesz całe życie przed nim uciekać. - powiedziała, po czym wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.Hej- powiedziałam do wszystkich przez sztuczny uśmiech. Spojrzałam na Kimberlly. Była śliczna. Piękne, blond włosy, cudowne zielone oczy, szczupła sylwetka, długie nogi...kto zostawiłby takie cudo dla takiego czegoś jak ja ??? Niall'er usiadł obok niej,powiedział coś na ucho i zaczęli się całować. I w tym momencie pierwszy raz od wielu,naprawdę wielu lat na moim policzku pojawiła się łza. Louis od razu to zauważył i patrzył na mnie ze zdziwioną miną.- <t.i.>... ten ,no ... wiesz... bo , może... - nie mógł nic powiedzieć. Po chwili zoorientowałam się, że po moim policzku spłynęła łza. Otarłam ją szybko, po czym spojrzałam na Lou i przyłożyłam palec do ust. Katy spojrzała na mnie. W moich oczach ponownie było pełno łez. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, lecz nic nie mówiła. Nie wiedziałam, co mam zrobić, więc szybko otarłam łzy, po raz ostatni spojrzałam na zakochanych. That should be me!- pomyślałam.Usiadłam, Liam opowiedział jakiś dowcip, czy historyjkę, nie wiem sama, nie słuchałam go. Wszyscy się śmiali. Dosłownie wszyscy, tylko nie ja. Wtedy Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem. "Ona się nie śmieje? WTF ?" - miał minę jakby właśnie to chciał powiedzieć.- Ej no co jest ? - krzyknął patrząc na wszystkich, a na końcu na mnie . Coś się stało ? Ty... jesteś ... smutna ? Mała, co się dzieje ? - pytał wciąż trzymając za rękę Kimberlly.Spojrzałam na Katy. Mimiką chciałam dać jej do zrozumienia, że zaraz mu o wszystkim powiem. Katy zrobiła duże oczy i zaczęła kiwać przecząco głową.Tak, jakby wewnątrz krzyczała:" Nie debilko, tylko nie to! Popełnisz największy błąd swojego życia" ... Nie wiedziałam co mam robić.
OCZAMI NIALL'A
Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. To było cos jak sen. Sztuczna, dziwna atmosfera. Co jest ? Najpierw wczorajszy wieczór, potem ten dziwny sms, te jej dzisiejsze zachowanie. To nie była moja <t.i.> To nie ona. Naglę między nią a Katy działo się coś dziwnego. Byłem pewien, że ona wie o co chodzi. Miałem już dość, po chwili krzyknąłem:- Co jest ?!! No powiesz mi w końcu co się dzieje ?! Proszę, nie mogę patrzeć jak cierpisz...- po wypowiedzeniu tych słów również po moim policzku spłynęła łza.- Okej... Powiem ...- mówiła wciąż kontaktując się wzrokiem z przyjaciółką. Ale nie tobie. Kimberlly? Mogę cię prosić na chwilkę ? - powiedziała, a ja mało co nie zamarłem.Kimberlly powie, a mi nie ? O co tu chodzi ? Nic już nie rozumiałem.
MOIMI OCZAMI
Kimberlly szybko wstała i poszła ze mną na spacer. Spacerowałyśmy długo, aż w końcu przystanęłam i powiedziałam : Masz niesamowity skarb. Doceń to rozumiesz ??Jednak ona nie rozumiała o czym mówię. Odwróciłam się do niej tyłem i kontynuowałam :Niall, jest niesamowity. To osoba, która daje ci uśmiech, gdy masz gorsze dni, jest z tobą blisko, zawsze , kiedy go potrzebujesz, jego cudowne śmiejące się oczy,te cudowne ramiona którymi otula cię, gdy jest ci źle, te boskie dłonie, którymi gładzi twoje policzki, te usta... ile ja bym oddała żeby być na twoim miejscu i móc całowaćte słodkie usta. i przede wszystkim : ile ja bym oddała, żeby móc mieć w opiece jego serce, żeby być jego powodem do życia, żeby uśmiechał się do mnie o poranku, i śpiewał kołysankę do ucha o zmierzchu. ile ja bym oddała, żeby mieć taki skarb, żeby po prostu go mieć. Nie spieprz tego rozumiesz ?? Masz być przy nim za każdym razem, gdy będzie cię potrzebował. Nie wolno ci go skrzywdzić. Masz sprawić, by czuł się najszczęśliwszy na świecie. Ja bym potrafiła. Ty też powinnać...Obiecaj mi, że będzie z tobą szczęśliwy, że jego życie będzie najpiekniejszym jakie można sobie wymarzyć. OBIECAJ!!- O-o-oo-ob-iec-obiecuję... - powiedziała. Była zszokowana. Miała łzy w oczach. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Zapewne nie spodziewała sie tego co jej powiedziałam.Po chwili spytała czy już wracamy. Odpowiedziałam że tak. Gdy szłyśmy powiedziałam jej:- Wiesz, czemu ci to wszystko powiedziałam??- No,tak, nie za bardzo...- Jestem tylko jego przyjaciółką. Ty jesteś jego dziewczyną. Uczyń go najszczęśliwszym na świecie. Ja zniknę. Nie potrafię żyć w jego otoczeniu. Bądźcie szczęśliwi...-wydukałam cała zapłakana.- Jesteś cudowna. Taka przyjaciółka dla Niall'era to skarb-powiedziała, po czym objęła mnie i trzymała mnie mocno i długo w swych objęciach. Zaczęłam płakać. Wręcz ryczeć.Ryczałam jej w ramię, a ona jedynie delikatnie przejeżdżała ręką po mojej głowie, próbując mnie uspokoić. Po chwili szyłyśmy normalnie dalej. Dotarłyśmy na miejsce.Gdy weszłyśmy wszyscy patrzyli na nas z otwartymi ustami. Ja cała zapłakana, Kimberlly z zszokowaniem na twarzy i łzami w oczach. Niall zaczął się szczypać mówiąc pod nosem "obudź się, obudź się". Wariat. Za to go kochałam. Szkoda, że będziemy musieli się pożegnać. On był moim tlenem. Dosłownie. Bez niego nie widziałam sensu życia.
OCZAMI NIALL'A


Nie, to jednak nie sen. Podszedłem więc do <t.i> i krzyknąłem do niej: Możesz mi ku*wa powiedzieć o co chodzi? To mnie już przerasta, ja nic nie rozumiem... Złapałem ją za rękę, trzymałem ją kontynuując : Co się stało ? Co się tak nagle stało ?? Najgorszy dzień mojego życia... No co się ku*wa dzieje??Lecz ona nie odpowiadała. Stała wpatrzona w moje oczy, wszyscy wokół skupieni byli na nas. Ona wciąż patrzyła i powiedziała jedynie : Jak to teraz będzie?? Nie pomyślałam o tym, przecież, przecież ja... Wszyscy włącznie ze mną zrobili miny w stylu "WTF?!!". Oprócz Kate i Kimberlly. One patrzyły i czekały na dalszy tok wydarzeń.Puściłem jej dłoń. Podszedłem do Kimberlly, ucałowałem ją i spytałem, czemu ona płakała.- Bo... Harry to jest skomplikowane... .- Bo taki jest ten świat, skomplikowany. Powiesz mi o co chodzi księżniczko ??


MOIMI OCZAMI


I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mój świat przestaje istnieć. To ja byłam jego księżniczką. Skoro już nawet to minęło, nawet ta jedna, pieszczotliwa nazwa należy już do kogoś innego... Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Wzięłam kurtkę i skierowałam się w kierunku furtki. Zanim wybiegłam, podeszłam jeszcze do Niall'a . Przytuliłam go najmocniej jak umiałam, po moim policzku płynęła łza po łzie. On nie wiedział, że to ostatni raz gdy mnie widzi. Nikt nie wiedział, co mam w planach. Jedynie Kimberlly mogłaby sie domyślać, wątpię jednak, że słowo "zniknę" odebrała w ten sposób, o którym myślałam.Niall ścisnął mnie również, po czym powiedział : Jeśli będziesz gotowa, czekam. O każdej porze dnia i nocy czekam na twój telefon. Jedno słowo i jestem pod twoim domem, abyś mogła mi się wypłakać w rękaw. Ucałowałam go jedynie w policzek. Przytuliłam Katy, Zayna, Louisa, Liama i Harrego.. Nawet tą Kimberlly utuliłam. Poszłam do domu, wspominając po drodze całe moje życie. Życie, które dziś zakończę. Wiem, będę żałować, ale moje serce krwawi gdy muszę patrzeć na to wszystko. Przedtem postanowiłam jednak napisać list do blondyna, by wiedział, co do niego czuję. Gdy już go napisałam wyszłam szybko z domu i udałam się na dworzec kolejowy. Po drodze wrzuciłam ten list do skrzynki pocztowej Niall'a. Wyglądało na to, że jest już w domu, bo światło w jego pokoju się paliło. Poszłam szybko dalej, przed siebie, tak, aby nikt mnie nie zauważył.Dotarłam. Spojrzałam na rozkład jazdy pkp. Najbliższy pociąg będzie przejeżdżał tędy za około pół godziny. Wtedy rzucę się na tory. W tym czasie zastanawiałam się jeszcze, czy powinnam to zrobić. A co z mamą? Z Katy? Co jeśli mama tego nie przeżyje, jestem jej jedynym dzieckiem. Nie, ja nie dam rady, nie zrobię tego.Wspominałam jednocześnie całe moje życie. Było cudowne, mogłoby dalej być cudowne. Ale ja bez niego nie potrafię. Po prostu nie umiem, nie daję rady. To zbyt trudne.Nagle widzę w oddali nadjeżdżający pociąg. Za około 2 minuty przestanę żyć. Przestanę oddychać.Nie będzie mnie. Pociąg jest coraz bliżej. KOCHAM CIĘ MAMO, KOCHAM CIĘ NIALL .KOCHAM CIĘ KATY. KOCHAM WAS - krzyknęłam . Miej mnie w swojej opiece Boże !- powiedziałam. Pociąg jest już w pobliżu. Skoczyłam.Z zamierzonym skutkiem. Zmarłam od razu, siła uderzenia była zbyt silna. Ale czy byłam szczęśliwa? Czy byłam z siebie dumna?? Nie. Nie pomyślałam, że teraz już nawet go nie dotknę. Już go nie zobacze.Chcę wrócić, chcę odżyć. Ale juz za późno. Jaka ja jestem głupia.
OCZAMI NIALL'A


Po wczorajszym 


wieczorze dużo myślałem o <t.i.>. Jest mi bliższa niż myślałem. To ona jest najważniejsza na całym świecie, nie ma się co zastanawiać. Zasnąłem około 5 nad ranem i około 7:00 obudziły mnie jakieś krzyki i płacze na dole. Od razu pobiegłem na dół, by zobaczyć, co się stało. Moja mama przytulająca mamę <t.i.> Jej mama płakała, cała się trzęsła. Moja zresztą też. To nie wróżyło nic dobrego."I jak ja powiem Niall'owi, że <t.i.> nie żyje? " powiedziała po cichu moja mama do mamy <t.i.> Stałem jak wryty po czym powiedziałem po cichu : Coo ? Jak to ?? To nie może być prawda ! Jak to możliwe ?Jej mama spojrzała na mnie z pogardą. - Obyś był tego wart! - powiedziała do mnie. A ja wciąż nei wiedziałem o co chodzi. Usiadłem na kanapie, jej mama obok mnie.- <t.i.> Wczoraj w nocy ... skoczyła pod pociąg. To było prawdopodobnie samobójstwo... - powiedziała jej mama przełykając łzy .- ... - w tym momencie chciałem coś powiedzieć, ale rozpłakałem się jak małe dziecko. Przecież od 2 dni było z nią coś nie tak. Gdybym się bardziej postarał ona by żyła. Jak mogłem tak łatwo odpuścić ?! To moja wina, to przeze mnie do tego doszło. Ale co było głównym powodem?? Postanowiłem spytać o to jej mamę.Odpowiedziała krótko i nie dość zrozumiale :- Nie wiem, póki co pozostaje mi się tylko domyślać. Policja szuka w jej pokoju jakichś wiadomości, listów, lub czegokolwiek co mogłoby pomóc w rozwiązaniu przyczyny jej śmierci. Nie zostawiła ci niczego??Od razu sprawdziłem pocztę głosową, smsy, e-maila. Nic nie było. Poszedłem jeszcze tak na wszelki wypadek sprawdzić skrzynkę na listy. Było coś " od <t.i.> do Nialla" .Nie chciałem czytać tego w towarzystwie jej matki, więc usiadłem na ławce w parku 2 ulice dalej.

Drogi Niall'erze,


Gdy będziesz czytał ten list mnie już nie będzie na tym świecie. Jak sam powiedziałeś ten świat jest skomplikowany... Ja nie chciałam się zabić. To po prostu tak jakoś wyszło. Kocham Cię. Całego. Od głowy z cudownymi, blond włosami po stopy z którymi mogłabym przewędrować choćby pół świata. Wiem że ty mnie nie, do tej pory jakoś z tym żyłam. Ale teraz, gdy wiem że ty kochasz inną, życzę Wam po prostu szczęścia. Kimberlly wydaje się być fajną dziewczyną. Wybacz że nie powiedziałam ci co mnie gryzie, ja nie umiałam. Poprosiłam wtedy na słówko Kimberlly, by uświadomić jej, jaki ma skarb. By uświadomić jej że ja jestem w stanie oddać nawet życie za taki skarb. Prosiłam ją również, by obiecała mi, że sprawi byś był najszczęśliwszy na świecie, że nigdy cię nie zrani. Obiecała mi to , więc możesz być spokojny. Będzie Wam razem dobrze, jestem tego pewna. Powiedz Katy, że była jak siostra, dziękuję jej za wszystko, kocham ją. Powiedz Zaynowi, Louisowi,Liamowi i Harremu że byli jak tacy nieznośni bracia, ale kocham ich również i dziękuję że byli. Powiedz mojej najcudowniejszej na świecie mamie, że jest cudem, każde dziecko mogłoby jedynie śnić o tak cudownej rodzicielce jaką miałam ja. I pozdrów swoją mamę, to naprawdę cudowna kobieta :) I przede wszystkim pamiętaj - jakkolwiek źle by u ciebie nie było, nie poddawaj się. Jesteś cudowny. Chcesz dowodów?? Ok. Byłeś moim tlenem. Moim powodem do życia. Byłeś jak... Po prostu byłeś i za to Cię kocham. Najcudowniejsza osoba, na jaką można trafić. Zazdroszczę tym wszystkim ludziom na Ziemi, że mogą przebywać w twoim otoczeniu. Pamiętasz ten mocny uścisk wczoraj?? To było na pożegnanie,kochanie moje najdroższe. Powiedziałeś wtedy, że zawsze mogę na ciebie liczyć i w ogóle. Wtedy wiedziałam, że jesteś wart tej głupoty którą popełniam. Ale ja nie odeszłam skarbie. Ja wciąż jestem. Jestem, tylko mnie nie widzisz. Czujesz, lecz nie widzisz. Nie możesz dotknąć, przytulić. Ale możesz powiedzieć mi wszystko. Od dziś jestem twoim aniołem stróżem.I proszę Cię, dąż do celu. Zawsze. Bez względu na przeciwności losu. Nie poddawaj się nigdy. Trzymaj się ciepło Niall. Zawsze będę Cię kochać. Twój anioł stróż.
Gdy to przeczytałem zalałem się łzami. Też chciałem się zabić by być z nią teraz. Gdy jej zabrakło dotarło do mnie, że ja ją jednak kocham. Że bez niej to życie będzie bezsensu. Ale nie mogłem się poddać, <t.i.> poświęciła dla mnie życie, muszę się teraz postarać, żeby faktycznie mogła powiedzieć, że byłem tego wart.Wróciłem do domu. W domu byli już chłopacy, Kate i Kimberlly. No i oczywiście moja mama i mama <t.i.> Pokazałem im ten list podczas gdy sam poszedłem na górę wypłakać się w poduszkę trzymając jej zdjęcie w ręku. Ja ją naprawdę kocham. Boże, czemu nie dałeś mi zauważyć tego wcześniej?? Czemu pozwoliłeś, bym dał jej tak cierpieć !Do pokoju weszła Kimberlly. Powiedziałem jej o moim uczuciu do <t.i.> Kim nie miała do mnie wyrzutów.- Widziałam, jak ona cię kocha. Bardzo. To co napisała w tym liście, po prostu... Szkoda, że już jej nie ma, bylibyście szczęśliwi, naprawdę. Pamiętaj jednak, że mnie masz,jak chcesz się komuś wypłakać to wal śmiało .- Wybacz, ale wolałbym zostać sam. Ale dziękuję...



*3 miesiące później*



OCZAMI KATY


Jest nam ciężko bez ciebie. Nie dajemy sobie rady. Twoja mama zmieniła się nie do poznania. Chłopcy również. Zayn przestał zwracać tak znacznie uwagę na wygląd.Louis nie żartuje już ze wszystkiego. Ciężko w to uwierzyć, ale on ... spoważniał. Liam przestał dokupywać sobie żółwie i normalnie korzysta z łyżeczek. A, no i przestał oglądać już Toy Story. Harry nie jest taki sam , jak kiedyś . Mnie również jest bardzo ciężko... A Niall?? Jego prawie nie ma. Siedzi cały czas albo w pokoju rozmawiając z twoim zdjęciem, albo na cmentarzu siedząc przy twoim grobie. Codziennie przynosi ci kwiatka. On cię kocha <t.i..> , on cię na prawdę kocha... On cię czuje, on czuje, że jesteś z nim. Stara się robić teraz wszystko tak, byś była z niego dumna. Tak, żebyś była zadowolona. Nie zważa na to czy będzie szczęśliwy, zważa na to, czy ty byś była. To naprawdę cudowny chłopak, widać, że cierpi, zresztą tak jak my wszyscy. Na twoim pogrzebie 2 godziny po zakończeniu wszystkiego wciąż stał przy twojej trumnie. On i Kimberlly nie są już razem, nikt mu cię nie zastąpi.Mnie również. Tęsknie za tobą. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką, tak samo zawsze będziesz miłością Niall'era, bez względu na to, czy żywą, czy martwą...




wtorek, 9 kwietnia 2013

 Sorki ale nie wiem czy jest sens coś tu pisać bo i tak nikt nie czyta ale jeżeli ktoś chce to niech napisze nie trzeba mieć konta na google żeby dać komentarz, to Ciebie nic nie kosztuje a mi daje wiele.


                                              Pozdrawiam i czekam papa Jula.

sobota, 9 marca 2013

wszystko od nowa. Cz.4

Louis usiadł na fotelu, do okoła niego cała reszta a on zaczął opowiadać tak naprawdę to tylko mi bo reszta już znała historię.
-Więc tak, Harry do mnie zadzwonił żebym wpadł do niego do domu bo siedział sam, więc to zrobiłem siedzieliśmy około 2 godziny i zadzwoniła moja dziewczyna.- na chwile przestał żeby wziąć głęboki oddech i wytrzeć łzę która spływała mu po policzku- i chciała się ze mną spotkać a że ja z Harry'm wypiliśmy parę piw zaproponowałem jej żeby wpadła do nas. Przyjechała i gadaliśmy, wygłupialiśmy się, piliśmy. Około trzeciej nad ranem jego rodzice wrócili do domu nie byli zbyt szczęśliwi z tego co zobaczyli, czyli bardzo rozbawione i mało trzeźwe trzy osoby leżące na dywanie w salonie, do okoła leżało dużo butelek po alkoholu.
-Ej ale przecież on wtedy jeszcze nie był pełno letni.-Avril stwierdziła fakt.

-No, Megan też. -znowu zaczął mówić gdy powiedział jej imię kolejne łzy spływały mu po policzku. - Rodzice Harry'ego chcieli ją odwieść do domu. Wsiedli do auta i ruszyli, jeszcze się z nią umawiałem że jak dojedzie to żeby napisała albo zadzwoniła. Ja i Harry poszliśmy do jego pokoju i jeszcze gadaliśmy o niczym tak na prawdę czekając na telefon od Megan. Po godzinie czekania po prostu usnęliśmy. Nazajutrz gdy się obudziłem strasznie mnie głowa bolała ale od razu sprawdziłem telefon nie było na nim żadnej wiadomości anie nie odebranego połączenia. Nie przejmowałem się tym ponieważ mogła zapomnieć. Harry'ego już nie było na górze więc postanowiłem go poszukać, był w salonie. Siedział tam strasznie przejęty. Zapytałem się go...-Nagle przerwał mu Hazza wchodzący do salonu i kontynując historię za Lou.
-Zapytał się mnie "Co się stało?", Odpowiedziałem mu tylko że nie ma rodziców i  włączyłem TV gdzie pokazana był jakiś wypadek który miał miejsce nad ranem. Okazało się, że to jego ojczym z nie wiadomych przyczyn gwałtownie skręcił w przepaść. Była tam moja Mama, Siostra, Przyjaciółka Megan i Ojczym. Tylko nie rozumiem czemu się na mnie obraziłeś co ja ci zrobiłem? -pytanie skierował do siedzącego na przeciwko niego Louisa.
-Sam teraz nie wiem chyba dlatego, że Gdy tylko cie widzę albo słyszę wspomnienia wracają.- popatrzył na Harry'ego z lekkim uśmiechem na twarzy, który miał z niewiadomych powodów.- Dobra na nas już czas chłopaki jedziemy.
-Nigdzie nie jedziecie zostajecie tu na noc jest już późno zanim dojedziecie będzie ranek.- Avril szybko powstrzymała gość od wyjazdu, nawet nie pomyślała, że to nie jej dom.
-Sorio możemy zostać na noc?- spytał zdziwiony Liam.
-Nie możecie tylko musicie.-powiedziała po czym dodała  do Hazzy.- Pokażesz gdzie oni mają spać ja zaraz dojdę do was na górę?
-Spoko. -chłopak szybko odpowiedział, wszyscy wstali i powędrowali na górę. No prawie wszyscy ponieważ Zayn siedział na kanapie i patrzył się na dziewczynę, która zauważyła, że robi to już dłuższy czas, siedzieli tak przez chwilkę w ciszy.
-A ty nie idziesz?- dziewczyna przerwała ciszę i wyrwała chłopaka z zamyśleń.

-Już idę ale się zamyśliłem.- wstał i pokierował się ku górze gdzie chłopcy kłócili się o pokoje.


Wiem że nikt tego nie czyta, ale tak z nudów dodaje. Jakby się komuś spodobało ale wątpię to niech napisze tego jeden komentarz, nawet jak się nie spodoba to napisz i powiedz co rb źle. To dla mnie na serio ważne. 

Opowiadanie nr.3 "Przyjaciel"



  • Trudno znaleźć prawdziwego przyjaciela w XX| wieku. Mateusz uważał, że znalazł prawdziwego przyjaciela Patryka. Chłopcy byli nie rozłączni, wszędzie chodzili razem, zawsze mieli takie same zdanie, pomijając kwestie dziewczyn. Mateusz kochał się w Marcie że swojej klasy, lecz uważał, że ona nie zwraca na niego uwagi. Patryk natomiast nie szukał dziewczyny, uważał, że one są mu do szczęścia potrzebne.
    To była jedyna rzecz, która różniła chłopców.
    -Mati, nie gap się tak na nią, bo ci gały wyskoczą!- powiedział drwiącym głosem Patryk.
    -Nie śmiej się. Mówisz tak, bo żadna dziewczyna na ciebie nawet nie zerknie.
    -A co myślisz, że ta Marta czuje do ciebie to co ty do niej? Śmieszny jesteś.
    -Zamknij się!- powiedział że złością Mateusz.
    Po tej wymianie zdań że swoim przyjacielem Mateusz postanowiła umówić się z Martą do kina.
    -Cześć, Marta- zagadnął chłopak pewnego dnia.
    -Hej.
    -Dasz się namówić na.......
    -Randkę?- dokończyła Marta.
    -No,tak.
    -Pewnie.
    -Super. Sobota 20:00?
    -Tak, jest ok.
    -To jesteśmy umówieni- powiedział z radością Mati i szczęśliwy poszedł pochwalić się Patrykowi.
    Jednak Mateusz spodziewał się zupełnie innych słów z ust przyjaciela.
    -No i co się tak cieszysz i tak ona nie przyjdzie.
    -Patryk jesteś moim kumplem powinieneś cieszyć się tym razem że mną- powiedział z nutką pretensji i żalu Mateusz.
    - Oj, popłaczesz się? Nie zachowujemy się jak baba!- krzyknął Patryk.
    -Nie jesteś moim przyjacielem!- wrzasnął Mati i odszedł.
    -Nigdy nie byłem twoim prawdziwym przyjacielem! Nie potrzebuje cię!
    Mateusz był załamany stracił bardzo bliską mu osobę, jednak, że postanowił się spotkać z Martą. Chłopak wziął sobie do serca słowa Patryka, obawiał się , że dziewczyna nie przyjdzie.
    W sobotę chłopak czekał na Martę przed kinem. Zaczynał już tacie nadzieję na to, że dziewczyna przyjdzie, że czuje do niego to co on do niej od paru lat.
    Jego przeczucia były mylne, Marta pojawiła się zdyszana przed kinem.
    -Cześć, przepraszam za spóźnienie. Autobus mi uciekł.
    -Cześć, nic nie szkodzi. Idziemy?
    -Tak, jasne.
    Reszta wieczoru przebiegła spokojnie, jednak pod koniec dnia, gdy Marcie i Mariuszowi przyszło się pożegnać parą pocałował się.
    Od tamtego wieczoru Marta i Mati są parą,szczęśliwą parą. Chłopak nie kontaktuje się już z Patrykiem. Znalazł sobie nowego, a co ważniejsze prawdziwego przyjaciela.




    Wiem, że i tak nikt tego nie czyta ale trudno może nie umiem pisać. To jest kolejne opowiadanie mojej przyjaciółki, która moim zdaniem wspaniale pisze.

wtorek, 26 lutego 2013

Opowiadanie nr.2 "Kogo wybrać?"


W Katowicach mieszkała Kamila z ojcem. Kamila wiodła spokojne życie. Miała wszystko co chciała, miała wspaniałą przyjaciółkę Zuzę. Pewnego dnia całe życie Kamili przewróciło się do góry nogami. Po lekcjach, gdy dziewczyna wracała z przyjaciółką do domu zobaczyła chłopaka. Był to ciemny blondyn o brązowych oczach.
-Kamila na co tak się zapatrzyłaś?-zapytała Zuza.
-Znasz tego chłopaka?
-Tak, znam. To Marcin. Strasznie zapatrzony w siebie.
Marcin po chwili również zobaczył Kamile. Uśmiechnął się do niej i w tej samej sekundzie zaczął iść ku Kamili i Zuzi.
-Cześć, Marcin jestem-zagadał do dziewczyn.
-Cześć,Marcin- powiedziała nie pewnie Kamila.
-Yyy, jak masz na imię?-zapytał z uśmiechem chłopak.
-Kamila.
Marcin i Kamila w krótkim czasie stali się sobie bardzo bliscy, na tyle, że stali się parą. Byli nie rozłączni. Tyle, że był jeden przeciwnik tego związku mianowicie Zuza.
Wkrótce związek Kamili i Marcina zaczął przeżywać kryzys. W tym czasie przyjaciółka była bardzo potrzebna Kamili. Postanowiła, więc spotkać się z Zuzą. Dziewczyny umówiły się w pobliskiej kawiarni.
Pół godziny później Kamila była już na miejscu
- Cześć, Zuzka- przywitała się Kamila z przyjaciółką.
- Cześć-odpowiedziała oschło dziewczyna.
- Wszystko dobrze?
-To raczej ja powinnam cię o to zapytać. Co z Marcinem ci już się nie układa???
-Zerwaliśmy. Jestem w totalnej rozsypce. Potrzebuje cię.
-Jak ją cię potrzebowałam to cię nie było, a ją teraz mam być na każde twoje zawołanie? Na pewno nie- powiedziała z nutką arogancji Zuza.
-Zuzka, słuchaj. Przepraszam, że mnie nie było jak mnie potrzebowałaś,ale jesteś moją przyjaciółką. Musisz mi pomóc przez to przejść.
-Ją ci w niczym nie pomogę. Ty jesteś dla mnie nikim. Nic dla mnie nie znaczysz. Rozumiesz?- powiedziała z gniewem Zuza i odeszła w swoją stronę.
Kamila nie miała już dla kogo żyć. Zrozpaczona wróciła do domu. Złamana dziewczyna popełniła samobójstwo.
I tak kończy się historia Kamili. Niestety dziewczyna nie umiała poradzić sobie z problemami na jej drodze. Szkoda, że nie potrafiła rozwiązać tego inaczej.


Jest to napisane przez moją koleżankę Monikę :D Mi się podoba jak ona pisze a wam?